czwartek, 29 sierpnia 2013

Przebudzenie,Wizyta do parku cz2.

"Aby bez­gra­nicznie ko­muś zaufać pot­rze­ba zarówno od­wa­gi, jak i siły. Po­win­no się bo­wiem zakładać i taką ewen­tual­ność, że za­miast wzle­cieć upad­nie się, i to bar­dzo nisko".



Pamiętniczku :)

Jest trzecia w nocy obudziłam się gwałtownie z przyśpieszonym oddechem i cała roztrzęsiona….Znów mam koszmary..Tym razem rodzice nie przyjdą i nie uspokojoną mnie, wyjechali..muszę pozbierać się sama. .Siedzę na łóżku skulona pod ścianą, kolana tuląc do siebie. Jest mi okropnie zimno mimo iż okno jest w pokoju zamknięte. Czuję jak przechodzą mnie ciarki po całym ciele.




Szepcąc w kółko, że wszystko już dobrze i w pewnym momencie wszystko ustało. Biorę koc, schodzę z łóżka ,siadam na parapecie, przez okno obserwuję padający deszcz i powstające na ulicy kałuże. Rytmiczne uderzanie kropli deszczu w szybę zdaje się mieć uspokajający wpływ na mój strach, Opieram głowę o szybę, zamykam oczy i cicho nucę swoją ulubioną piosenkę. Czuję lekki uciskanie w brzuchu, skoczę do kuchni coś przegryźć. W domu jest bardzo cicho i spokojnie, na schodach panuje pół mrok,a w salonie palni się światło.Na kanapie śpi Cornel, ojciec poprosił go, by podczas nie obecności rodziców mnie przypilnował , mimo iż nie jestem już  małą dziewczynką. Ale w sunie cieszę się że to Cornel robi za mojego ochroniarza a nie jakiś  inny, sztywny pracownik ojca. Biorę z kuchni słoiczek nutteli i kilka kanapek, wracam na górę. Obiecałam Pamiętniczku dokończyć Ci historię z parku. O to ciąg dalszy.






Zawsze zastanawiałam się czym jest lojalność? Zaufanie? Zaufanie wiadomo, to coś co trudno zdobyć a bardzo łatwo stracić. Ojciec mówił mi żeby ufać tym co najmniej mnie okłamują . A co z lojalnością?
Od najmłodszych lat tłumaczono Mi by nie donosić na swoich, być lojalną… Ale czym to wg jest? W świecie taki jak mój..jest to wartością która jest niemal że podstawową, a za donoszenie płaci się życiem. Czemu? Świat ten rządzi się własnymi prawami, które mówią o szacunku, oddaniu i lojalności wobec „swoich’. Kim jest swój? Ojciec wytłumaczył mi tak: Swój to każdy kto przychodzi do nas do domu, komu powierzam swoje interesy i jest członkiem naszej „rodziny”. Ale czasem i „rodzina” nawet  zawodzi. Przyglądałyśmy się całej zaistniałej sytuacji, nie było nic słuchać , dwaj mężczyźni rozmawiali dość cicho, a szum drzew, którymi poruszał wiatr jeszcze bardziej uniemożliwiał usłyszenie czegokolwiek ale po gestach widać było, że obaj mężczyźni się ostro kłócą , człowiek ojca wyjął z pod płaszcza jakąś kolorową teczkę praz kilka zdjęć , przekazał je policjantowi, rozmawiali jeszcze przez moment po czym się pożegnali . W parku było już ciemno więc postanowiliśmy wracać do domu. Przed domem spotkałyśmy tego samego mężczyznę którego widziałyśmy na spotkaniu z policjantem . Uśmiechnęłyśmy się do niego i jak by nigdy nic poszłyśmy na górę do mojego pokoju. Do późnych godzin nocnych zastanawiałyśmy się nad tym czy powiedzieć o wszystkim naszym ojcom…w sumie to wydawało się oczywiste, że tak zrobimy, tylko powstawało pytanie czy Nam uwierzą ? Przecież w tym czasie teoretycznie byłyśmy w moim pokoju , a nie w parku..Maria powiedziała że ona powie swojemu ojcu, a ten z pewnością to sprawdzi i i wszystko przekażę mojemu ojcu..





Eh.. oczy mi się już kleją.mykam do łózka Dobranocc.

Livienne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz