wtorek, 10 września 2013

Dwudzieste urodziny

"[...] namiętność jest zawsze zagadką i nie daje się uzasadnić, i niestety to prawda, że życie nie chroni swych najpiękniejszych dzieci i że często najwspanialsi ludzie muszą kochać akurat to, co ich rujnuje "
Zygmunt Freud



Drogi Pamiętniczku ♥ 


Hura! Nareszcie zdrowa! No…prawie, ale i tak się czuję dobrze. Dziś rano wrócili rodzice..W końcu, swój długi pobyt wyjaśnili tym, że spodobało się im we Włoszech i postanowili przedłużyć sobie pobyt, i zostaliby jeszcze gdyby nie fakt ze dwa dni temu miałam dwudzieste urodziny. Przywieźli mi kilka pamiątek z Włoch, ale bardziej ciekawiło ich to jak dawałam sobie radę. Wracając do urodzin. W sumie wszystko było jak to zwykle urodziny, każdy dzwonił lub przysyłał życzenia… Wpadła też Maria z swoim chłopakiem, obje nalegali bym udała się z nimi na wieczorne zakupy twierdząc, że Cornel musi sam zostać w domu i zająć się sprawami, które powierzył mu mój ojciec..W sumie nic w tym dziwnego nie było. Wróciłam późnym wieczorem z ogromnymi zakupami i oczywiście czymś na kolację. W kuchni dołączył do mnie Cornel, widać było, że był w takim samym dobrym humorze, co ja. Zaproponowałam, żeby pomógł mi przysądzić kolację. Przygotowanie kolacji zajęło nam trochę czasu, bo oprócz gotowania przeszkadzaliśmy sobie nawzajem, śmiejąc się z tego. Kolacja jednak była wspaniała! Siedzieliśmy naprzeciw siebie zajadając spaghetti, na deser dostałam od Cornela mufinkę z jedną świeczką, która miała robić mój tort urodzinowy. 








Po kolacji poszłam do swojego pokoju..Tam czekała miła niespodzianka, na łóżku leżało małe pudełeczko z karteczką „OTWÓRZ MNIE;) „. Wzięłam pakuneczek do ręki, usiadałam na łóżku i go otworzyłam, w środku był przepiękny wisiorek. W tym momencie rozległo się pukanie.

- Wejdź – powiedziałam odkładając prezent.

- Przyniosłem Ci torbę zostawiłaś na dole – powiedział z uśmiechem Cornel

- Nie musiałeś – wstałam z łóżka i podeszłam do niego – i dziękuje za prezent - dałam mu buziaka, który zmienił się w długi namiętny pocałunek.








Mniej więcej taki, jaki miał miejsce w salonie, ale ten był o wiele dłuższy i namiętniejszy, Czułam jak jego ręce, które najpierw trzymał na mojej tali, posuwały się niepewnie wyżej aż zatrzymały się pod moją koszulką. Na moment przestaliśmy się całować, popatrzył Mi głęboko w oczy, pewnie obawiał się, że teraz zacznę krzyczeć jak opętana by mnie zostawił. Jednak uśmiechnęłam się do niego lekko, wzrokiem wskazując na łóżko, uśmiechnął się znacząco i lekko pociągnął w jego stronę. Nim się obejrzałam zniknęła ze mnie koszulka i cała reszta „zbędnych rzeczy”, leżałam na plecach otulona ciepłem jego ciała, jego tors wyglądał zadziwiająco w świetle świeczek zapachowych, których wiśniowy zapach wypełniał cały mój pokój. Z czułością i delikatnością zaczął całować mnie najpierw w usta potem zszedł niżej i zaczął całować po szyi, a ręką krążył po moich udach. Wszystko to wywoływało u mnie przyjemnie dreszcze, które sprawiały, że zaczęłam chcieć więcej. Musiał się tego domyśleć, bo po chwili zszedł jeszcze niżej, zatrzymał się na dość dłuższą chwile przy moich piersiach. Ssał i delikatnie przegryzał moje sutki. Dostrzegłam lekki uśmiech na jego twarzy i zszedł niżej, aż w końcu dotarł do mojego wnętrza. Delikatnie zaczął je pieścić palcami potem dołączył do tego usta i język. Z każdym dotykiem jego ust i muśnięciem ust czułam coraz większe podniecenie. Jednak w pewnym Momocie przerwał, uśmiechnął się do mnie i delikatnie znacząc Ścieszkę od ud powrotem do ust. Pocałował mnie bardzo namiętnie i zaczął we Mnie wchodzić, wywołując przy tym nieogarniętą falę rozkoszy. Nasze ciała poruszały się raz szybciej, a raz wolniej. Przejęłam inicjatywę i byłam na górze potem On znów leżał na Mnie, zanurzając się we Mnie i mocno przytulając. Było cudownie! W końcu po moim pokoju rozległ się głośny krzyk rozkoszy…przeszył mnie niesamowity dreszcz rozkoszy…





Nie przestając całować Mnie, Cornel położył się obok mnie i szepną:

- Miałem Ci to powiedzieć w inny sposób, ale wiedz, że jesteś cudowna i Cię kocham – spojrzał mi w oczy.

Moje serce, które przed chwilą uspokoiło, znów zaczęło bić jak oszalałe, popatrzyłam mu głęboko oczy.

- Ja też – pocałowała go i przytuliłam się mocno do Niego.

Za oknem już świtało, wymieniliśmy jeszcze kilka długich pocałunków i usnęliśmy w objęciach. Następnego dnia, Cornel przywitał mnie czułymi pocałunkami i śniadaniem… to były cudowne urodziny i po urodzinowy poranek. 













Muszę kończyć Pamiętniczku, bo zaraz wybieram się z moją drogą mamusią na wspólne zakupy.



Twoja Liv ♥

czwartek, 5 września 2013

Choraa.....

"Zaw­sze jed­nak roz­poznaję siły, które mają kształto­wać mo­je życie. Poz­wa­lam im działać. Cza­sem prze­walają się przez mo­je życie jak hu­ragan. Kiedy in­dziej wstrząsają tyl­ko grun­tem pod moimi sto­pami, tak że tkwią później na in­nej ziemi, a wte­dy ktoś lub coś zos­ta­je pochłonięty. Umac­niam swoją po­zycję w cza­sie trzęsienia ziemi. Kładę się i poz­wa­lam, by hu­ragan prze­leciał na­de mną. Nig­dy nie walczę." 
Jo­sephi­ne Hart


Jest poniedziałkowy poranek, siedzę w łóżku lekko trzęsąc się z zimna, ehh….chyba się przeziębiłam. Od godziny nie pamiętam dokładnie może szóstej albo piątej rano męczy mnie straszna gorączka i deszcze… Cornel nalega bym poszła do lekarza ale nie chce, jedyne co udało mu się do tej pory to na mówić mnie na gorące kakało i jakieś kanapki.





Uwielbiam go jest taki kochany! Gdy tylko wrócił ze swojego zadania które miał do wykonania, wpadł do Marii i zabrał mnie stamtąd do domu. W sumie u Marii nie było tak źle, tylko nasz babski wieczorek nie co się nie udał bo był na nim obecny jej chłopak Patric. Patric tak samo jak Cornel zajmuje się interesami mojego ojca tylko jego działką są narkotyki a raczej ich przemyt, jest też dobrym kolegą Cornela. Cały czas jednak myślałam o tym co miał do zrobienie Cornel oraz co może się dziać z moimi rodzicami. Po powrocie do domu zrobiłam szybką kolację i oglądaliśmy, jednak byłam bardzo ciekawa co Cornel robił tamtego wieczoru, gdy ja byłam u Marii. 


Opowiesz Mi co robiłeś? – popatrzyłam na Cornela zaciekawionym wzrokiem

-Jak co robiłem? – spytał spoglądając z zaskoczeniem na mnie

-No co robiłeś wczoraj wieczorem, jak ja siedziałam u Marii – wyjaśniłam - czy chodzi o to co mi się przydarzyło ? czy tego faceta co Was sprzedawał policji? - byłam strasznie ciekawa , więc postanowiłam mówić wprost

- Oooo jak ciekawska, ale nie mogę Ci powiedzieć Liv – powiedział spokojnym , ale stanowczym tonem

- Proszęęęęęę, opowiedz co by to nie było - zrobiłam mnę małego dziecka które chce jeszcze zosta na placu zabaw

Ej ! bez takich, chcesz by Twój ojciec mnie zabił, jak bym Ci powiedział bo Tobie nie można tego wiedzieć – powiedział lekko uśmiechając do mnie

A widzisz gdzieś tu mojego ojca? Bo ja nie – spojrzałam na niego pytająco – a zabić to ja Cię zaraz zabiję jak mi nie powiesz – powiedziałam poważnym tonem, przysuwając bliżej do niego

Mam się Ciebie bać? – zaśmiał się lekko
-Radziła bym – przejechałam placem po jego klacie, patrząc się mu głęboko w oczy

Muszę poznać – złapał moją dłoń której plac przejeżdżał mu po klacie – masz większy dar przekonywania niż twój ojciec

- To był komplement? I znaczy, że mi powiesz co robiłeś? - uśmiechnęłam się

Był to komplement i raczej nie mam wyboru, choć śmierć z tak ślicznych rączek mogła wybyć przyjemnością – puścił mi oczko. Zachichotałam.

- To zaczynaj – nie przedłużałam dłużej tego, bo chciałam dowiedzieć się co takiego robił tematego wieczoru. Usiadłam sobie wygodnie a on zaczął opowiadać :


- Tak, dostałem polecenie pozbicia się człowieka – zdrajcy. – przeniósł wzrok na okno, poczym znów przeniósł wzrok na mnie - Szedłem oświetlonym korytarzem hotelowym, wiem gdzie on mieszka, wejdę jak niby nic, w mojej kieszeni płaszczu znajduje się moja ukochana dziewiątka, o wszystko się postarałem, nawet tłumik mam co by nie było słychać dźwięku strzału. Stoję przed jego drzwiami, przed tego cholernego dziada drzwiami, zapukał, powiedziałem, że obsługa hotelowa, standardowa gadka, ten nie świadomy drzwi otworzył je, ja nie bawiłem się pochody, kiedy drzwi się lekko uchyliły, szarpnąłem je do siebie mocno, a temu draniowi zawaliłem soczystego sierpowego w twarz tak, że się przewalił do tyłu, ja wszedłem do pokoju, zamknąłem za sobą drzwi, złapałem jego zakrwawioną twarz, o tak nos to do składania już miał przez chirurga. Złapałem go za jego mordę, spojrzałem mu w oczy i powiedziałem "Wiem". Ten chyba od razu się zczaił o co chodzi. Uderzyłem go po raz kolejny, kiedy chciał krzyną, łapałem jego gardło i ściskałem tak mocno, że nie dawał żadnego dźwięku oprócz próby łapania powietrza, za co dostawałem kolejnego w twarz. -Kiedy skończyłem się nim tak bawić, złapałem go za szyję i rzuciłem na fotel, ten chciał mnie przepraszać, jednak ja nie mam litości, chciał mnie przekupić, o nie, ja mam swoją godność. – przerwał na moment - Po pewnym czasie, zaśmiał się i zaczął drwić ze mnie, jednak to mnie tylko podjuszyło, wyciągnąłem pistolet z tłumikiem już na nim założonym, przystawiłem mu go do skroni, a ten jak niby nic zaczął się ze mnie śmiać, że nie dam rady. Moja twarz z przerażonej i gniewnej stałą się spokojna, widać było, że ta jego gadka nie zniechęciła mnie czy załamała ale dała mi coraz to większy powód. Długo nie czekałem, słyszałem jeszcze jak to chce aby go puścił, nie dokończył zdania, kulka została wystrzelona a on zyskał dodatkowy otwór na głowie, krew zaczęła się z niego sączyć. Dal bezpieczeństwa strzeliłem jeszcze 2 razy w jego głowę. Jakby nigdy nic, wyszedłem z tego pokoju, zamykając go i dając kartkę "nie przeszkadzać" trochę minie zanim odkryją zwłoki. – skończył – teraz już wiesz co robiłem. 



Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana, uwielbiałam kiedy do mnie mówił ale jeszcze bardziej jak opowiadał.

- Liv!

- Słucham? – odpowiedziałam z uśmiechem

- Coś tak zamarła? Przestraszyłaś się? - spytał z troską – mówiłem że to nie wiedza dla Ciebie

- Ale mi się to podobało – popatrzył się na mnie lekko zdziwiony , a ja uśmiechnęłam się lekko - zgłodniałam tylko, chcesz coś też?

- Jasne.

Poszliśmy do kuchni, tam jeszcze trochę rozmawialiśmy o tym co mi opowiedział i stwierdził że jestem trochę dziwna jak na dziewczynę, skoro interesuję się takimi rzeczami. Dla mnie był to jeden z udanych wieczorów jakie z nim spędziłam , zaczęłam się zastanawiać nad tym co będzie, gdy rodzice wrócą , wtedy już nie będzie tego co jest teraz. Cornel wróci do swoich stałych obowiązków i już nie będzie spędzał tyle czasu ze mną, znów wrócą tylko same spojrzenia i krótkie cześć. Może czas postawić na jedną kartę i pogadać z nim na poważnie? Zobaczę , bo właśnie Cornel wchodzi do pokoju. Pa Pamiętniczku.




Liv ♥

poniedziałek, 2 września 2013

Spacer


"Kiedy jes­teś za­kocha­ny, wszys­tko zaczy­nasz widzieć w no­wym świet­le; sta­jesz się hoj­ny, prze­baczający i miły w sy­tuac­jach, w których wcześniej by­wałeś twar­dy i podły. W sposób nieunik­niony ludzie zaczną po­dob­nie reago­wać i wkrótce prze­konasz się, iż żyjesz w świecie ogar­niętym miłością, który ty sam stworzyłeś. Al­bo przy­pom­nij so­bie ok­re­sy, kiedy byłeś w złym hu­morze i jak wszys­tko cię de­ner­wo­wało, sta­wałeś się po­dej­rzli­wy, podły i wręcz pa­ranoidal­ny. Widziałeś, jak in­ni ludzie reago­wali na two­je zacho­wanie w po­dob­nie ne­gatyw­ny sposób, i nag­le zdałeś so­bie sprawę, że żyjesz we wro­gim świecie stworzo­nym przez two­je myśli i two­je uczu­cia."
An­tho­ny de Mel­lo.




Kochany Pamiętniczku <3  

Jest piątkowe popołudnie, za oknem okropnie pada i jest chłodno….Nie lubię takiej pogody..Siedzę na parapecie w salonie i przyglądam się jak powstają kałuże na chodniku. Cornel siedzi na kanapie i czyści swoją broń, od czasu pocałunku zrobił się jakiś taki zamyślony ale nawet mino jego rzekomego zamyślania miedzy nami panuje miła atmosfera. Ostatnio jednak naszły mnie dziwaczne myśli i pytania..bo co zrobić,gdy nie możliwie staje się  możliwe? Co zrobić gdy w świcie gdzie panują, krwawe zasady pojawia się znikąd uczucie? Którego nie są w stanie wyrazić nawet największe słowa, a wszystko to dzieje się w cieniu, ciemnych i sprzecznych z  prawem interesów za które albo lądujesz za kratkami albo dostajesz kulkę w głowę od  swoich. Takich myśli mam ostatnio sporo w głowie..ale o tym jeszcze kiedyś indziej napisze. 







 Teraz  jednak chce Ci Pamiętniczku opowiedzieć o wczorajszej nocy. Otóż wczoraj około pierwszej w nocy udaliśmy się na spacer. Było cudownie Na ulicy było spokojnie, prześlijmy kilka ulic i zatrzymaliśmy się w parku na placu zabaw. Usiedliśmy na huśtawkach, wszystko zadawało się być takie nie realne, bo takie sceny jak ta, zdarzają się w komediach romantycznych..a jednak to była sama  rzeczywistość. Rozmawialiśmy o wszystkim, z zapartym tchem słuchałam jak opowiadał mi o świecie brudnych interesów, spisków i wielkich tragedii. Nie było mi to w sumie obce, bo od dziecka  w takim świecie się wychowywałam, jednak żyłam tylko na uboczu tego świata, trzyma w tzw.bezpiecznej odległości od jego centrum, Opowiadał mi tyle na ile uznał ze mogę wiedzieć, ale to i tak  było więcej niż wiedziałam od ojca. Może dlatego, że ojciec wciąż ma mnie za swoją mała dziewczynkę, choć mam już prawie dwadzieścia lar.W drodze powrotnej zrobiło się nieco zimno więc podarował mi swoją bluzę po czym skomplementował, że uroczo w niej wyglądam. Gdy doszliśmy do ogrodzenia mojego domu, załapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie. Staliśmy tak dłuższą chwilę parząc sobie w oczy. Jego spojrzenie wywoływało u mnie przyjemnie dreszcze na całym moim ciele. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, czułam się cudownie. Czułam że w moim brzuchu wariuje stado wesołych motyli, które chciałyby się wydostać na zewnątrz...jednak wszystko prysło, gdy zaczął padać deszcz i szybko schowaliśmy się w domu. Weszliśmy do domu, nie chciało nam się jeszcze spać więc zjedliśmy coś i obejrzeliśmy film u mnie w pokoju. Oglądaliśmy moją ulubioną komedię romantyczną : „ Powiedz tak”. Rano obudziłam się przytulona do Cornela, który jeszcze słodko drzemał. Śniadanie zjedliśmy w bardzo dobrych humorach, sporo żartowaliśmy i wspominaliśmy nocny spacer Po śniadaniu wpadł do mnie domu ojciec Marii z ważną wiadomością dla Cornela. Zamknęli się w salonie i długo rozmawiali, próbowałam podsłuchać ale nie bardzo się dało bo mówi pół szeptem, a z tego co udało mi się usłyszeć chodziło o jakieś ważne zlecenie, które Cornel miał jak najszybciej wykonać. Czyż by chodziło o tego mężczyznę który sprzedawał mojego ojca i innych policji? Maria mówiła Mi , że opowiedziała ojcu o tym co widziałyśmy w parku i powiedział jej że sprawdzi, a jednocześnie kazał trzymać się na z dala o tej sprawy.








 Po wyjściu ojca Marii, Cornel zniknął na dwie może trzy godziny, potem poinformował mnie że dziś wieczorem będzie musiał wyjść na noc i lepiej by było gdybym spędziła noc u Marii. W sumie jego pomysł nie był całkiem zły, dawno u niej nie byłam, choć wolała bym spędzić go z nim. No ale ma swoje obowiązki względem interesów mojego ojca. Właśnie ojciec…a raczej rodzice…Odkąd wyjechali nie miałam z nimi jakiegokolwiek kontaktu..no może nie licząc tylko kilku wiadomości przekazanych przez ojca Marii. Mimo tego zaczynam się trochę o nich martwić, straszne za nimi tęsknie….chciałabym by oboje już wrócili….eh..kończę już Pamiętniczku.Bo jeszcze muszę spakować trochę rzeczy na nockę u Marii. Postanowiłyśmy urządzić sobie babski wieczorek i wyjść trochę na miasto .Po powrocie od niej wszystko dokładnie Ci opiszę. Buziaczki ..





Twoja Liv.