piątek, 28 marca 2014

Rodzinna tajemnica...

Naj­ważniej­sze, abyśmy nig­dy nie przes­ta­li za­dawać py­tań. Cieka­wość ma swo­je włas­ne rac­je is­tnienia. Nie sposób nie oniemieć z zachwy­tu, gdy kon­tem­plu­je się ta­jem­ni­ce wie­czności, życia, czy też wspa­niałej struk­tu­ry rzeczy­wis­tości. Wys­tar­czy spróbo­wać pojąć choćby drob­ny frag­ment tej ta­jem­ni­cy każde­go dnia.
 Nig­dy nie wol­no ut­ra­cić tej świętej ciekawości.

Albert Einstein





Minęły dwa dni a Ja nie miałam z nikim bliskim kontaktu, do tego czułam się jak w klatce i wkurzało mnie to ze Patryk nic nie chciał mi powiedzieć  tylko kazał czekać  aż pojawi się mój ojciec albo Cornel i któryś z nich mi wyjaśni .  Siedziałam więc przy oknie  i wpatrywałam się  w widok za oknem , słuchając przy tym muzyki .

Kończył się właśnie trzeci dzień mojego pobytu , słońce zachodziło za korony drzew w głowie setki pytań  i te cholerne mdłości chyba  od nich nic gorszego nie ma. Wychodząc z łazienki naprzeciwko mojego pokoju na piętrze usłyszałam jakieś głosy, zeszłam trochę  niżej  ale okazało się że to Patryk zostawił włączony telewizor, więc by już skorzystać na  tym że jestem na  schodach zeszłam do kuchni , wyszukać czegoś do jedzenia. Znalazłam paczkę krakersów i słoiczek dżemu truskawkowego …smakowało całkiem nie źle. Po powrocie na górę zostałam na łóżku mały pakunek, było to dość dziwne, czyżby Patrykowi coś odbiło?  Rozpakowałam prezent , w środku znalazłam parę malutkich bucików . „Oj Patyk nie musiałeś” pomyślałam głos .

- A jest to nie on , to chyba ich nie wyrzucisz- usłyszałam znajomy glos i poczułam lekki uścisk w tali i oddech na szyi

- Nie nie wyrzucę- obróciłam się przodem i ujrzałam twarz ukochanego-ale jak tu się dostałeś ? Przecież ..- nie zdążyłam dokończyć bo moje usta utonęły w pocałunku mojego chłopaka

- Tęskniłem – wszeptał mi do ucha – jak moja Myszka? –usiadał na łóżku przyciągnął mnie do siebie i posadził na kolanach

- A no oprócz tego że nie ma bladego pojęcia o tym co się dzieje, czemu tu muszę tkwić jak więzień -  w tym momencie okropnie mnie zemdliło i lekko się skrzywiłam – to całkiem dobrze – uśmiechnęłam lekko do ukochanego

- No widzę właśnie – uśmiechnął się lekko – chyba komuś tu zrobiło się nie dobrze – zaśmiał się

W sumie jego zachowanie  trochę mnie zdziwiło, było nie co inne niż te jakiego doświadczyłam go ostatni raz widziałam.  Położyłam głowę na jego ramieniu.

-  Zdążyłam się  już do tego przyzwyczaić  - w tym momencie poczułam rękę Cornela na swoim brzuchu, dotykał go delikatnie chyba jeszcze większą delikatnością niż zwykle

-Przepraszam za moją reakcję wtedy u Ciebie w domu – powiedział ściszonym głosem , a ja podniosłam się  i spojrzałam mu w oczy

- To ja wybrałam zły moment,  wgl bałam się  o tym nawet powiedzieć  - spojrzałam mu głęboko w oczy –myślałam ze nie Ci się to nie za bardzo spodoba…- spuściłam wzrok

-Ej Malutka  - przytulił mnie lekko – fakt moment może nie za dobry, bo dzieją się rzeczy które nie powinny, ale ta rzecz akurat mnie cieszy

-Serio? – spojrzałam mu w  oczy

-Jasne –pocałował mnie delikatnie – tylko posłuchaj mnie teraz, jutro przyjadą twoi rodzice bo chcą z Tobą o czymś pogadać

- O czym? – spojrzałam się na Cornela badawczo

- Jutro się dowiesz  Myszko – pocałował mnie namiętnie, przesuwają przy tym rękę po mojej talii – mmmmm schrupał bym cię – przegryzł delikatnie  moją wargę

-Mhm- odwzajemniałam pocałunek – to proszę bardzo – zamruczałam , wsunęłam rączkę pod jego koszulkę

-Ej, ej…- złapał moje rączki – chyba nie wolno – popatrzył mi w oczka

- Spokojnie,  przez jakiś czas jeszcze tak – zachichotałam

Resztę wieczoru spędziliśmy oboje w moim pokoju...

Następnego dnia  rano obudziłam się bardzo dobrym humorze, z niesamowitą ochotą na  placki ziemniaczane z sosem pomidorowym  ale zanim to dostałam skonsumowałam zjadłam też pokaźny stosik naleśników z dżemem truskawkowym polanych miodem . Patryk i Cornel nie mogli się powstrzymać ze śmiechu  patrząc jak pochłaniam kolejne naleśniki .Po śniadanku oglądałam z Cornelem w salonie telewizję, próbowałam wyciągnąć z niego o co w tym wszystkim  chodzi ale on ciągle powtarzał, że dowiem się jak moi rodzice przyjadą . Czułam się trochę zagubiona i miałam mieszane uczucia. Byłam szczęśliwa, mając Cornela przy sobie a jednocześnie zżerała mnie ciekawość co takiego powiedzą mi rodzice. Tęskniłam też za moją przyjaciółką  bo miałam jej tyle do opowiedzenia.
Około siedemnastej przyjechali moi rodzice bardzo się ucieszyłam na ich widok , mam od razu zaczęła mnie wypytywać jak się czuję a ojciec zniknęli na kilka chwil na pierwszym piętrze. Mama opowiedziała jak zareagował ojciec na wieść ze będzie dziadkiem , dodała też  gdy już wszystko się skończy to ten dom będzie należał do mnie i Cornela. W końcu usiedliśmy wszyscy w salonie. Zachodzące  słońce rzucało swoje ostatnie  promyki słońca do  salonu. Jednak mimo tej sielankowej ciszy, wyraźnie wyczuwałam lekkie napięcie. Patryk zawzięcie bawił się telefonem i rozmawiał z moim ojcem i Cornelem, a ja z mamą debetowałyśmy na temat tego jakie imię dać dziecku. Jednak po chwili musiałam iść do łazienki bo zemdliło mnie strasznie. Po moim powrocie wszyscy siedzieli w dziwnym skupieniu.

-Kochanie- spojrzałam z uśmiechem na Cornela – zrobisz mi herbaty z miodem?

-Pewnie skarbie – pocałował mnie w  czoło i poszedł do kuchni.

Uznałam też to za dobry moment by wypytać rodziców co się dzieję  i czego się tu znalazłam. Spojrzałam na Mamę i Ojca widać było że tylko czekają aż zacznę zadawać pytania . Cornel wrócił z herbatą  wzięłam łyka i zaczęłam  zadać pytanie.

-Cornel powiedział mi ,  że macie mi coś do wyjaśniania – spojrzałam na  rodziców na  ich twarzach malował się  lekki strach.

-Tak, mamy – zaczął mówić ojciec – najlepiej dobrze będzie jak zaczniemy od …

- Od czego? – wtrąciłam niecierpliwie

- Bo wiesz skarbie  masz brata – spojrzałam na mamę wielkimi oczami nie wierzyłam własnym uszom – starszego oczywiście

-Brata?- powiedziałam z niedowierzaniem – przecież nikt oprócz mnie z Wami nie mieszkał , ile ma lat?

- Ma 25 lat – oznajmił ojciec

- Gdzie on jest?  Jak się nazywa?  Poznam go?  Czemu wcześniej mi się powiedzieliście? – miałam tyle pytań w  głowie

- ej Malutka daj dokończyć – uspokoił mnie Cornel i dał buziaka w policzek

- Nie poznasz go kochanie – powiedział ojciec , już otwierałam usta by zapytać  czemu – a raczej nie dopuścimy do tego

-Ale czemu ? przecież  to mój brat ….

- Bo widzisz kochanie, my z  ojcem nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami. Jak miałaś roczek twoi biologiczni rodzice zostali zamordowani, postanowiliśmy Cię zabrać i wychować. A  twoi rodzice byli naszymi najlepszymi przyjaciółmi -  wszystkie słowa  które wypowiadała moja przyszywana matka odbijały się echem w  mojej głowie, nie mogłam tego do końca pojąć

-Ale jak to?  - popatrzyłam niedowierzającym na moich rodziców – przecież macie wszystko, zdjęcia i w ogóle .a jak zgineli ?- zapytałam cichym głosem

- To było zabójstwo  – zaczął ojciec - jechali na bankiet , twój ojciec Victor był bardzo znanym człowiekiem, potężnym bossem , ja byłem jego prawą ręką.,. Kiedy się urodziłaś Victor sporo czasu poświęcał Tobie, a niektórym się nie zbytnio podobało często mówił  że przejmiesz po nim interesy ten pomysł tez nie zyskał entuzjazmu. ..

- Ale co to tego ma  mój brat? – dziwnie się słuchało tego wszystkiego

-Dla twojego brata  Victor miał inne plany…jak miał 5 lat posłał go do szkoły z internatem ale po całym zajściu twój brat gdzieś zniknął jak chcieliśmy zabrać go…- przysłuchiwałam się  wszystkiemu uważnie co do mnie mówili ale nie mogłam powstrzymać  złości , która z jakiegoś powodu mną  zawładnęła - Nie dawno udało się go nam odnaleźć, ale już nie był tym samym chłopcem którego widzieliśmy 15 lat temu. Z jakiegoś powodu obwinia Ciebie za śmierć rodziców i chce się zemścić, raz prawie mu się  to udało... 

- Aha,,i co on mnie szuka , tak? – wybuchnęłam – a co lepsze chce się mnie pozbyć ! –zaśmiałam się kpiąco – w tą część waszej bajki to ja nie uwierzę. Weźcie  dajecie mi spokój wszyscy ...- wstałam i ruszyłam ku schodom . Nie miałam ochoty słucha już żadnych wyjaśnień , czułam ze przerosło mnie to wszystko.


-Nie chce tego na razie słuchać  - „muszę sobie wszystko poukładać” dodałam pod nosem i nie zwracając  więcej uwagi na zgromadzonych w salonie poszłam do pokoju…położyłam się na łóżku i  patrzyłam się w  sufit.

Wszystko teraz wydało mi się obce,  dalekie od tego co towarzyszyło mi do tej pory..Poczułam się sama jak palec ..Przekręciłam się na bok..że też to wszystko musiało się akurat dziać teraz ..teraz kiedy akurat za jakiś czas miało się pojawiać dziecko ..moje i Cornela.. Tylko on teraz dawało mi jedny powód do  radości i zdawało się być mi najbliższe..spośród wszystkich…
Za chciało mi się straszliwe  spać..przekręciłam się  na drugi bok,  słońce wypełniło  mój pokój  pomarańczowym światłem ..ahh…uwielbiam zachody słońca ..wszystko robi się takie spokojne  i ciche….położyłam rękę na swoim brzuch i mimowolnie się uśmiechnęłam …Był już nieco większy niż  w czasie gdy Cornela zabierał mnie z domu „rodziców”  i było już nieco widać ze pojawi sięna tym świecie nowa istotka …której życie, tak samo jak i moje jest w niebezpieczeństwie . 

„ Może jednak oni na serio chcą mojego dobra „  - powiedziałam do sama do siebie  - a ja zachowuję się zbyt egoistycznie i nawet nie dałam im wytłumaczyć  do końca , Liv jesteś egoistką „ .. Przekręciłam się znów na  plecy. W pokoju był już  pół mrok  i panowała cisza ….Moje myśli krążyły tylko teraz koło tego czemu, co zrobiłam rodzonemu bratu  ze tak mnie nienawidzi …ze chce mnie zabić …. Z tego myślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.

- Liv, skarbie otworzysz ? – to był Cornel  - chce pogadać w miarę swoich możliwości  wytłumaczyć  Ci wszystko , proszę otwórz -  ciągle nie miałam siły by słuchać czegokolwiek , nie chciałam już dowiadywać się  kolejnych faktów z swojego życia o których nie miałam pojęcia . Jednak  wstałam i otworzyłam drzwi ..

-Wejdź – powiedziałam spokojnym tonem , uśmiechając się lekko  . Cornel wszedł do pokoju i popatrzył na mnie z ogromną troską

-Kochanie, wybacz chociaż Mi , od początku  mówiłem im by o wszystkim Ci powiedzieli, ale liczyli że sprawy inaczej się potoczą i nikt nie będzie musiał Ci nic mówić ,.bo byłaś taka szczęśliwa..- złapał mnie za rękę

-Szczęśliwa? – zapytałam z  poirytowaniem – jak można być szczęśliwym człowiekiem gdy ktoś ukrywa przed Tobą fakt iż jesteś adoptowanym dzieckiem i  w dodatku poluje na Ciebie psychopatyczne rodzeństwo.

- Liv, nie denerwuj się..wiesz że Ci nie wolno – powiedział spokojnym tonem przyciągając mnie do siebie  - jeśli chcesz  opowiem Ci wszystko  co chcesz..

- Pewnie że chce..tylko najpierw mnie przytul ..-  obiął mnie swoim ramionami i przytulił mocno . Uwielbiałam  czuć  jego silne ramiona, czułam się wtedy bezpieczna. Gdy skończył mnie przytulać , oboje  położyliśmy się na  łóżku..ponownie się przytuliłam


-Opowiedz mi wszystko dokładnie  - zaczęłam bez chwili namysłu..


cdn.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Uwaga !! Uwaga !! ( informacja )

Hejka :) 

W związku  z pytaniami jakie dostaje  KIEDY dalszy ciąg opowiadania , informuję iż posiadam już większą połowę nowej norki i zamierzam skończyć ją  do przyszłego tygodnia.

Czemu aż w przyszłym tygodniu? 

Ponieważ  przez cały obecny czas  miałam sporo pracy oraz nauki do sesji, więc notka ta notka powstaje w wielkim bólu, no nie kiedy tez brak weny...;( No ale sesja mi się skończyła i mam gdzie upchnąć pisanie  tego opowiadania. 

Krótka zapowiedź tego co będzie w notce...

Liv dowie się od rodziców o dwóch rzeczach które nieco zburzą jej dotychczasowy pogląd na styl życia jaki prowadziła. Dowie się również kto uratował ją przed gwałtem...Spędzi noc po za bezpieczną kryjówką...a kto spotka i co będzie się działo sobie doczytacie:)


Pozdrawiam:) 

ps. wrazie pytań zapraszam na  http://askme.pro/Ognistowlosa  :)