Najważniejsze, abyśmy nigdy nie przestali zadawać pytań. Ciekawość ma swoje własne racje istnienia. Nie sposób nie oniemieć z zachwytu, gdy kontempluje się tajemnice wieczności, życia, czy też wspaniałej struktury rzeczywistości. Wystarczy spróbować pojąć choćby drobny fragment tej tajemnicy każdego dnia.
Nigdy nie wolno utracić tej świętej ciekawości.
Albert Einstein
Minęły dwa dni a Ja nie
miałam z nikim bliskim kontaktu, do tego czułam się jak w klatce i wkurzało
mnie to ze Patryk nic nie chciał mi powiedzieć
tylko kazał czekać aż pojawi się
mój ojciec albo Cornel i któryś z nich mi wyjaśni . Siedziałam więc przy oknie i wpatrywałam się w widok za oknem , słuchając przy tym muzyki
.
Kończył się właśnie trzeci
dzień mojego pobytu , słońce zachodziło za korony drzew w głowie setki
pytań i te cholerne mdłości chyba od nich nic gorszego nie ma. Wychodząc z
łazienki naprzeciwko mojego pokoju na piętrze usłyszałam jakieś głosy, zeszłam
trochę niżej ale okazało się że to Patryk zostawił
włączony telewizor, więc by już skorzystać na
tym że jestem na schodach zeszłam
do kuchni , wyszukać czegoś do jedzenia. Znalazłam paczkę krakersów i słoiczek
dżemu truskawkowego …smakowało całkiem nie źle. Po powrocie na górę zostałam na
łóżku mały pakunek, było to dość dziwne, czyżby Patrykowi coś odbiło? Rozpakowałam prezent , w środku znalazłam
parę malutkich bucików . „Oj Patyk nie musiałeś” pomyślałam głos .
- A jest to nie on , to chyba
ich nie wyrzucisz- usłyszałam znajomy glos i poczułam lekki uścisk w tali i
oddech na szyi
- Nie nie wyrzucę- obróciłam
się przodem i ujrzałam twarz ukochanego-ale jak tu się dostałeś ? Przecież ..-
nie zdążyłam dokończyć bo moje usta utonęły w pocałunku mojego chłopaka
- Tęskniłem – wszeptał mi do
ucha – jak moja Myszka? –usiadał na łóżku przyciągnął mnie do siebie i posadził
na kolanach
- A no oprócz tego że nie ma
bladego pojęcia o tym co się dzieje, czemu tu muszę tkwić jak więzień - w tym momencie okropnie mnie zemdliło i lekko
się skrzywiłam – to całkiem dobrze – uśmiechnęłam lekko do ukochanego
- No widzę właśnie –
uśmiechnął się lekko – chyba komuś tu zrobiło się nie dobrze – zaśmiał się
W sumie jego zachowanie trochę mnie zdziwiło, było nie co inne niż te
jakiego doświadczyłam go ostatni raz widziałam.
Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Zdążyłam się
już do tego przyzwyczaić - w tym
momencie poczułam rękę Cornela na swoim brzuchu, dotykał go delikatnie chyba
jeszcze większą delikatnością niż zwykle
-Przepraszam za moją reakcję
wtedy u Ciebie w domu – powiedział ściszonym głosem , a ja podniosłam się i spojrzałam mu w oczy
- To ja wybrałam zły
moment, wgl bałam się o tym nawet powiedzieć - spojrzałam mu głęboko w oczy –myślałam ze
nie Ci się to nie za bardzo spodoba…- spuściłam wzrok
-Ej Malutka - przytulił mnie lekko – fakt moment może nie
za dobry, bo dzieją się rzeczy które nie powinny, ale ta rzecz akurat mnie
cieszy
-Serio? – spojrzałam mu w oczy
-Jasne –pocałował mnie
delikatnie – tylko posłuchaj mnie teraz, jutro przyjadą twoi rodzice bo chcą z
Tobą o czymś pogadać
- O czym? – spojrzałam się na
Cornela badawczo
- Jutro się dowiesz Myszko – pocałował mnie namiętnie, przesuwają
przy tym rękę po mojej talii – mmmmm schrupał bym cię – przegryzł
delikatnie moją wargę
-Mhm- odwzajemniałam
pocałunek – to proszę bardzo – zamruczałam , wsunęłam rączkę pod jego koszulkę
-Ej, ej…- złapał moje rączki
– chyba nie wolno – popatrzył mi w oczka
- Spokojnie, przez jakiś czas jeszcze tak – zachichotałam
Resztę wieczoru spędziliśmy
oboje w moim pokoju...
Następnego dnia rano obudziłam się bardzo dobrym humorze, z
niesamowitą ochotą na placki
ziemniaczane z sosem pomidorowym ale zanim to dostałam skonsumowałam zjadłam też pokaźny stosik naleśników z dżemem
truskawkowym polanych miodem . Patryk i Cornel nie mogli się powstrzymać
ze śmiechu patrząc jak pochłaniam
kolejne naleśniki .Po śniadanku oglądałam z Cornelem w salonie telewizję,
próbowałam wyciągnąć z niego o co w tym wszystkim chodzi ale on ciągle powtarzał, że dowiem się
jak moi rodzice przyjadą . Czułam się trochę zagubiona i miałam mieszane
uczucia. Byłam szczęśliwa, mając Cornela przy sobie a jednocześnie zżerała mnie
ciekawość co takiego powiedzą mi rodzice. Tęskniłam też za moją
przyjaciółką bo miałam jej tyle do
opowiedzenia.
Około siedemnastej
przyjechali moi rodzice bardzo się ucieszyłam na ich widok , mam od razu
zaczęła mnie wypytywać jak się czuję a ojciec zniknęli na kilka chwil na
pierwszym piętrze. Mama opowiedziała jak zareagował ojciec na wieść ze będzie
dziadkiem , dodała też gdy już wszystko
się skończy to ten dom będzie należał do mnie i Cornela. W końcu usiedliśmy
wszyscy w salonie. Zachodzące słońce
rzucało swoje ostatnie promyki słońca
do salonu. Jednak mimo tej sielankowej
ciszy, wyraźnie wyczuwałam lekkie napięcie. Patryk zawzięcie bawił się
telefonem i rozmawiał z moim ojcem i Cornelem, a ja z mamą debetowałyśmy na
temat tego jakie imię dać dziecku. Jednak po chwili musiałam iść do łazienki bo
zemdliło mnie strasznie. Po moim powrocie wszyscy siedzieli w dziwnym
skupieniu.
-Kochanie- spojrzałam z
uśmiechem na Cornela – zrobisz mi herbaty z miodem?
-Pewnie skarbie – pocałował
mnie w czoło i poszedł do kuchni.
Uznałam też to za dobry
moment by wypytać rodziców co się dzieję
i czego się tu znalazłam. Spojrzałam na Mamę i Ojca widać było że tylko
czekają aż zacznę zadawać pytania . Cornel wrócił z herbatą wzięłam łyka i zaczęłam zadać pytanie.
-Cornel powiedział mi , że macie mi coś do wyjaśniania – spojrzałam
na rodziców na ich twarzach malował się lekki strach.
-Tak, mamy – zaczął mówić
ojciec – najlepiej dobrze będzie jak zaczniemy od …
- Od czego? – wtrąciłam niecierpliwie
- Bo wiesz skarbie masz brata – spojrzałam na mamę wielkimi
oczami nie wierzyłam własnym uszom – starszego oczywiście
-Brata?- powiedziałam z
niedowierzaniem – przecież nikt oprócz mnie z Wami nie mieszkał , ile ma lat?
- Ma 25 lat – oznajmił ojciec
- Gdzie on jest? Jak się nazywa? Poznam go?
Czemu wcześniej mi się powiedzieliście? – miałam tyle pytań w głowie
- ej Malutka daj dokończyć –
uspokoił mnie Cornel i dał buziaka w policzek
- Nie poznasz go kochanie –
powiedział ojciec , już otwierałam usta by zapytać czemu – a raczej nie dopuścimy do tego
-Ale czemu ? przecież to mój brat ….
- Bo widzisz kochanie, my
z ojcem nie jesteśmy twoimi prawdziwymi
rodzicami. Jak miałaś roczek twoi biologiczni rodzice zostali zamordowani,
postanowiliśmy Cię zabrać i wychować. A twoi rodzice byli naszymi najlepszymi
przyjaciółmi - wszystkie słowa które wypowiadała moja przyszywana matka
odbijały się echem w mojej głowie, nie
mogłam tego do końca pojąć
-Ale jak to? - popatrzyłam niedowierzającym na moich
rodziców – przecież macie wszystko, zdjęcia i w ogóle .a jak zgineli ?-
zapytałam cichym głosem
- To było zabójstwo – zaczął ojciec - jechali na bankiet , twój
ojciec Victor był bardzo znanym człowiekiem, potężnym bossem , ja byłem jego
prawą ręką.,. Kiedy się urodziłaś Victor sporo czasu poświęcał Tobie, a
niektórym się nie zbytnio podobało często mówił
że przejmiesz po nim interesy ten pomysł tez nie zyskał entuzjazmu. ..
- Ale co to tego ma mój brat? – dziwnie się słuchało tego
wszystkiego
-Dla twojego brata Victor miał inne plany…jak miał 5 lat posłał
go do szkoły z internatem ale po całym zajściu twój brat gdzieś zniknął jak
chcieliśmy zabrać go…-
przysłuchiwałam się wszystkiemu uważnie
co do mnie mówili ale nie mogłam powstrzymać
złości , która z jakiegoś powodu mną
zawładnęła - Nie dawno udało się go nam odnaleźć, ale już nie był tym samym chłopcem którego widzieliśmy 15 lat temu. Z jakiegoś powodu obwinia Ciebie za śmierć rodziców i chce się zemścić, raz prawie mu się to udało...
- Aha,,i co on mnie szuka , tak? – wybuchnęłam – a co lepsze chce się mnie pozbyć !
–zaśmiałam się kpiąco – w tą część waszej bajki to ja nie uwierzę. Weźcie
dajecie mi spokój wszyscy ...- wstałam i ruszyłam ku schodom . Nie
miałam ochoty słucha już żadnych wyjaśnień , czułam ze przerosło mnie to
wszystko.
-Nie chce tego na razie
słuchać - „muszę sobie wszystko
poukładać” dodałam pod nosem i nie zwracając
więcej uwagi na zgromadzonych w salonie poszłam do pokoju…położyłam się
na łóżku i patrzyłam się w sufit.
Wszystko teraz wydało mi się
obce, dalekie od tego co towarzyszyło mi
do tej pory..Poczułam się sama jak palec ..Przekręciłam się na bok..że też to wszystko
musiało się akurat dziać teraz ..teraz kiedy akurat za jakiś czas miało się
pojawiać dziecko ..moje i Cornela.. Tylko on teraz dawało mi jedny powód
do radości i zdawało się być mi
najbliższe..spośród wszystkich…
Za chciało mi się straszliwe spać..przekręciłam się na drugi bok,
słońce wypełniło mój pokój pomarańczowym światłem ..ahh…uwielbiam
zachody słońca ..wszystko robi się takie spokojne i ciche….położyłam rękę na swoim brzuch i
mimowolnie się uśmiechnęłam …Był już nieco większy niż w czasie gdy Cornela zabierał mnie z domu
„rodziców” i było już nieco widać ze
pojawi sięna tym świecie nowa istotka …której życie, tak samo jak i moje jest w
niebezpieczeństwie .
„ Może jednak oni na serio
chcą mojego dobra „ - powiedziałam do
sama do siebie - a ja zachowuję się zbyt
egoistycznie i nawet nie dałam im wytłumaczyć
do końca , Liv jesteś egoistką „ .. Przekręciłam się znów na plecy. W pokoju był już pół mrok
i panowała cisza ….Moje myśli krążyły tylko teraz koło tego czemu, co
zrobiłam rodzonemu bratu ze tak mnie
nienawidzi …ze chce mnie zabić …. Z tego myślenia wyrwało mnie pukanie do
drzwi.
- Liv, skarbie otworzysz ? –
to był Cornel - chce pogadać w miarę
swoich możliwości wytłumaczyć Ci wszystko , proszę otwórz - ciągle nie miałam siły by słuchać
czegokolwiek , nie chciałam już dowiadywać się
kolejnych faktów z swojego życia o których nie miałam pojęcia .
Jednak wstałam i otworzyłam drzwi ..
-Wejdź – powiedziałam
spokojnym tonem , uśmiechając się lekko
. Cornel wszedł do pokoju i popatrzył na mnie z ogromną troską
-Kochanie, wybacz chociaż Mi
, od początku mówiłem im by o wszystkim
Ci powiedzieli, ale liczyli że sprawy inaczej się potoczą i nikt nie będzie
musiał Ci nic mówić ,.bo byłaś taka szczęśliwa..- złapał mnie za rękę
-Szczęśliwa? – zapytałam
z poirytowaniem – jak można być
szczęśliwym człowiekiem gdy ktoś ukrywa przed Tobą fakt iż jesteś adoptowanym
dzieckiem i w dodatku poluje na Ciebie
psychopatyczne rodzeństwo.
- Liv, nie denerwuj
się..wiesz że Ci nie wolno – powiedział spokojnym tonem przyciągając mnie do
siebie - jeśli chcesz opowiem Ci wszystko co chcesz..
- Pewnie że chce..tylko
najpierw mnie przytul ..- obiął mnie swoim
ramionami i przytulił mocno . Uwielbiałam
czuć jego silne ramiona, czułam
się wtedy bezpieczna. Gdy skończył mnie przytulać , oboje położyliśmy się na łóżku..ponownie się przytuliłam
-Opowiedz mi wszystko
dokładnie - zaczęłam bez chwili namysłu..
cdn.