"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć"
Jonathan Carroll
ciąg dalszy...
- Nie mam teraz ochoty
rozmawiać – oznajmiłam komuś, kto wszedł do mojego pokoju, nie widziałam, kto to,
ale przypuszczałam, że to może być moja matka
- Ze swoim chłopakiem nie
będziesz gadać – usłyszałam głos Cornela, wzięłam wdech wstałam z łóżka i po chwili
stałam naprzeciwko swojego ukochanego
-Wróciłeś! – Zaplotłam ręce
na jego szyi i pocałowałam namiętnie – Tęskniłam!
- Tez Malutka - objął mnie w
pasie i też pocałował, przesuwając rękę na mój tyłek - ale musisz szybko się
zbierać, zabieram Cię stąd, wyjaśniłem już wszystko twoim rodzicom..
-Ale ja muszę Ci coś
ważnego powiedzieć!- Przerwałam
- Kochanie powiesz później, a
teraz się pakuj – ruszył w kierunku schodów – będę za 10 minut idę jeszcze
kilka rzeczy omówić z twoim ojcem…
-Cornel, ale ja.. - Wyszłam za nim na korytarz- ja…my będziemy
mieć dziecko! – Krzyknęłam chyba nawet na cały dom, ale nie ważne to było, Cornel
stanął w miejscu, spojrzał na mnie i wrócił powrotem do mnie na górę. Weszliśmy
do mnie do pokoju.
- Skarbie nie mam czasu na
żarty, później obiecuje wszystko Ci wytłumaczę, chyba ufasz mi nie? – Załapał
mnie za rękę i spojrzał prosto w oczy.
-Ale ja nie żartowałam-
wyszeptam spuszczając wzrok i kładąc rękę, za którą trzymał mnie sobie na
bluzce w okolicach brzucha. Zapadła cisza, tylko z dołu było słychać
podniesiony ton głosu ojca i matki. Staliśmy tak może z pięć minut, podniosłam
lekko wzrok by zobaczyć reakcję swojego ukochanego, serce waliło mi jak
oszalałe i milion białych i czarnych myśli przechodziło mi przez głowę. Złapał
moje spojrzenie.
- Pogadamy o tym jak będziesz
bezpieczna, ale na razie błagam zrób to, o co Cię prosiłem dobrze?- Zabrał rękę
z mojego brzucha, pocałował mnie w czoło – będę za 10 min - poszedł na dół.
Przez chwilę jeszcze stałam
tam gdzie mnie zostawił , miałam mieszane uczucia, do tego był mi nieco nie
dobrze. Wyciągnęłam z dna szafy walizkę i zaczęłam brać tylko najpotrzebniejsze
rzeczy. Po 10 min przyszedł Cornel zabrał ją i zaniósł ją do auta, dał mi tym
samym chwilę bym pożegnała się z mamą, bo ojciec gdzieś zniknął. Po mamie wydać
było tylko lekkie zdenerwowanie, kazała mi tylko na siebie uważać, dbać i ze
wpadnie do mnie za dzień, dwa i wszystko mi opowie. W końcu przyszedł Cornel i powiedział,
że auto już czeka. Na zewnątrz czekał na mnie czarny Merc z przyciemnianymi szybami.Wsiadałam.
- A ty ze mną nie jedziesz? –
Spojrzałam na Cornela – mówiłeś, że to ty mnie zabierasz…
- Miałem, ale nie mogę –
powiedział unikając mojego wzroku – Patryk Cię zawiezie wie gdzie – dokończył
- Jasne..- Mruknęłam
rozsiadając się wygodnie na tylnym siedzeniu
Cornel zamienił jeszcze kilka
zdań szeptem z Patrykiem i ruszyliśmy. Ponieważ Patryk jest moim dobry
przyjacielem opowiedziałam mu o chłodnym przyjęciu Cornela wiadomości ze
będziemy mieli dziecko, o dziwo dowidziałam się ze Cornel zdążył o tym mu
powiedzieć i trochę udało się mu mnie pocieszyć. Po tej rozmowie poczułam się zmęczona,
kimnęłam się, bo Patryk powiedział ze droga będzie dość długa. Obudziłam się
jak już byliśmy na miejscu..Znalazłam się w sporym domku chyba w środku,
jakiego lasu czy puszczy. Ale dom w środku był bardzo duży, jasny i przytulny,
Patryk oprowadził mnie po nim a na końcu wskazał pokój, w którym miałam spać.
- Jak będziesz czegoś
potrzebowała daj znać, tylko proszę nie wydziwiaj za bardzo z jedzeniem, bo jeszcze
zakupów do końca nie zrobiłem – zaśmiał się Patryk
- Spokojnie –zachichotałam, –
choć wiesz mamy tu jakiś twarożek, pomidora iii…Bułkę? Bo trochę z głodniałam –
uśmiechnęłam się szeroko.
Patryk przyniósł mi twarożek
i całą resztę, najadłam się i położyłam. Mimo iż spałam w aucie pod czas podróży,
w sumie robiło się już późno, więc się położyłam i nawet nie wiem, kiedy
zasnęłam.
cdn.
Kiedy następna część? ;D
OdpowiedzUsuńJuż w następnym tygodniu :):) a moze nawet jutro ;)
Usuń